Dlaczego Apostoł Paweł trzyma miecz, a Piotr nie?
Dobre pytanie. Uważni amatorzy lektury Biblii wiedzą przecież, że Paweł raczej niewiele miał wspólnego z bronią, co najwyżej z kamieniami, którymi obrzucono diakona Szczepana, a Piotr łaził z mieczem, a nawet raz sobie nim pomachał.
To kwestia kwestia tradycji. Pawła w rzeźbie i obrazie przedstawia się z mieczem, ponieważ wszystko wskazuje na to, że zginął ścięty tym właśnie narzędziem. Paweł mamę miał Żydówkę, a jego tata cieszył się przywilejem obywatelstwa rzymskiego. Po mamie był więc Żydem – bo o bycie Żydem decyduje to, czy mama była Żydówką, tata się nie liczy. Pa tacie zaś miał obywatelstwo rzymiańskie. Tych bez obywatelstwa – gdy przyszło co do czego – karano podłą śmiercią, najczęściej przez ukrzyżowanie – tak właśnie został umęczony Piotr. Podobno w pokorze swojej poprosił, by przybito go do drzewa głową w dół, bo nie jest godzien umierać tak samo, jak jego Mistrz. Natomiast Pawła – jako obywatela Rzymskie – zdekapitowano: ucięto mu głowę katowskim mieczem.
Był to sposób uśmiercania natenczas szybki, humanitarny, mimo wszystko szanujący godność obywatela rzymskiego. Dlatego Paweł jest z mieczem. A Piotr z kluczami, o których mu powiedział Pan Jezus – że mu je da, żeby sobie przy bramie prowadzącej do Królestwa Niebieskiego spokojnie mógł dorobić do emerytury. Czasami przedstawia się Piotra opartego o odwrócony krzyż. Niektórzy patrzą na to, jak na manifestację jakiegoś satanizmu czy innej masonerii, a tu tylko o tradycję męczeństwa Sternika Łodzi Kościoła chodzi.
Ale od problemu miecza Piotrowego nie uciekniemy. W każdym razie nie uciekniemy daleko, co najwyżej do Poznania. Przyjrzyjmy się faktom: uciął Piotr ucho słudze kapłańskiemu Malchiaszowi, które zaraz Pan Jezus uzdrowił? Uciął. To gdzie jest ten miecz? No jak, gdzie? W… Poznaniu.
Sam Jan Długosz pisze w swojej kronice, że kiedy papież Stefan ustanowił pierwszą diecezję w Polsce, na stolicę biskupią wyznaczył niejakiego Jordana ze szlachetnego rodu rzymskiego, z rodziny i domu Orsinich „by uczynić początki Jordana milszymi dla kleru i ludu polskiego, ofiarował mu miecz św. Piotra (…), aby Kościół w Polsce posiadał jawny klejnot, którym mógłby się szczycić”. Długosz pisze, że Jordan otrzymał nominację wraz z mieczem w rok 966. Dwa lata później dotarł na miejsce, czyli do Poznania – jak utrzymuje inny kronikarz – Thietmar. Niecałe dwadzieścia lat umarł. A miecz został i do dziś pokazują go w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu.
Z tym, że właściwie to nie jest mieczy, tylko… tasak. Kiedy Ewangelia opisuje tę sprawę Piotra przy pojmaniu Jezusa używa słowa „machaira” (słowo jest greckie, po Ewangelia oryginalnie została napisana po grecku). To taki dość spory (50-70 cm), zakrzywiony, a więc trochę podobny do naszej szabli, choć rozszerzony na końcu, niczym tasak nóż. Na starożytnych wazach greckich malują taki nóż, jak rybacy sprawiają nim złowione ryby. No, no – to by nawet pasowało.
Swoją drogą to, co na tych wszystkich figurkach i obrazkach trzyma Paweł, to nie machaira, tylko raczej „xifos” – po grecku – a po łacinie „gladius”. Bo jest prosty a nie zakrzywiony, trochę dłuższy niż i w odróżnieniu od machairy zaostrzony z obu stron, a nie tylko od zewnątrz. Najśmieszniejsze jest to, że o tym mieczu w Poznaniu nawet fachowcy piszą „Gladius Sancti Petri”, a to tasak jest a nie mieczyk żaden.
Z mieczami jest zresztą tak jak z koniem: mały koń – to źrebak, jego tata – to ogier, mama – to klacz. I w zasadzie nie ma konia, który by się „koń” nazywał. Miecza, który by się „miecz” nazywał też właściwie nie ma. Ale co to kogo obchodzi?
Pozostaje jeszcze problem autentyczności poznańskiego miecza św. Piotra. Sprawa jest analogiczna do całunu turyńskiego: nie ma twardych dowodów ani za, ani przeciw. Miecz oczywiście przebadano. Świat nauki jest w jego sprawie podzielony. Jedni utrzymują, że wykuto ten scyzoryk na początku naszej ery gdzieś na Bliskim Wschodzie – a to by się nawet zgadzało z czasem i miejscem zamieszkania świętego Piotra. Inni twierdzą, że miecz powstał – być może jako kopia – w Średniowieczu. Długosz w swojej kronice budzi wątpliwości, pisząc o mieczu owym, że „może [to] ten sam miecz, a może inny zamiast tamtego”. Ale Długosz dość mocno ściemniał i niekoniecznie znał się na historii. Wystarczy rzucić okiem na poczet papieży, by się przekonać, że wspomniany przez Długosza Stefan, który posłał Jordana do Polski umarł 20 lat wcześniej, a w czasie Chrztu Polski i ustanowienia biskupa Jordana papieżem był Jan XIII.
Na zdjęciu powyżej: Miecz Piotrowy z muzeum w Poznaniu (zdjęcie z ze strony Muzeum) – zaostrzony z jednej strony, rozszerzający się na końcu (foto z sieci).