Lecę rano do kościoła. Przed drzwiami zatrzymuje mnie zacna niewiasta. Opowiada:
Hubert jeździł wczoraj na rowerze jak szalony… (Hubert, to najmłodszy z rodzeństwa, przedszkolak).
– Hubert, wolniej! – mówię mu.
– Co powiedziałaś?
– Nie tak szybko!!!
– Muszę. Jestem Jackiem Pędziwiatrem…
Zdetronizowałem strusia, jak się okazuje.