Figura z Lourdes

Polskie akcenty w pirenejskiej grocie.

Bernatka dziewczynka szła po drzewo w las. A co zobaczyła, to wyrzeźbił nasz… Józek Fabiś!

Lokatorka groty
Czternastoletnia córka młynarza z leżącego i stóp Pirenejów Lourdes – Bernarde-Marie Soubirous – poszła nazbierać suchych gałęzi na opał. Ciężko się jej szło. Co kilka kroków przystawała, by odkaszleć i odpluć betonem flegmy, który zaklejał jej płuca. Trzy lata wcześniej przeszła cholerę, której epidemia siała grozę okolicy. Śladem choroby była astma i gruźlica.Zmęczona, chciała odpocząć chwilę w zaciszu dziesięciometrowej wnęki w skale piętrzącej się nad brzegiem rzeki Gave de Pau. Okazało się, że meta jest już zajęta. I to przez samą Najświętszą Panienkę, która spotykała się tutaj z dziewczynką aż osiemnaście razy – od 11 lutego do 16 lipca 1858 roku.

Figura Matki Bożej w grocie w Lordes.

Dziwne imię
Młynarzównę Bernatkę miano za dziewczynę naiwną i prostaczkę. Mordowali ją więc poniżającymi przesłuchaniami zarówno urzędnicy kościelni jak i cywilni. Ale w sumie dobrze – bo w ciągu czterech lat rozwiały się wszelkie wątpliwości, czy objawienie jest prawdziwe. Hitem stała się prośba proboszcza, by Soubirous zapytała lokatorkę groty o dane personalne. A ta przedstawiła jej się tak:- Jestem Niepokalane Poczęcie.Akurat cztery lata przed objawieniem Bernardy Kościół ogłosił tę tajemnicę Matki Chrystusa jako dogmat, o czym prosta dziewczyna nie miała zielonego pojęcia. Więc sama tego raczej nie mogła wymyślić.

Robimy figurę
Pięć lat po objawieniach sprawa była już przyklepana – że wszystko jest OK. Więc proboszcz pomyślał sobie, że całe zdarzenie trzeba jakoś upamiętnić. Najlepiej wstawiając do skalnej groty figurę Najświętszej Panienki, w charakterze modelu poglądowego, jak to wszystko widziała Bernatka.Kto miał tego dokonać? Wybór padł na uznanego wówczas w tej części Francji rzeźbiarza sakraliów, zwłaszcza postaci Madonny, Józefa Hugona Fabiche’a, profesora rzeźby na ASP w Lyonie. Profesor uwinął się z robotą i szybciutko, z bryły marmuru kararyjskiego, wyjął postać Najświętszej Panienki, która mogłaby iść w konkury z niejedną współczesną modelką, ze względu na urodę, figurę i wzrost: 182 centymetry.

Nie podobała się
Figura oczywiście nie spodobała się Bernadecie, że nie oddawała w pełni blasku i urody Pani, którą widziała na własne oczy. Ale wizjonerki tak mają. Wystarczy przypomnieć naszą siostrę Faustynę i jej opinie o obrazie Jezusa Miłosiernego, który namalował w Wilnie narajony przez księdza Sopoćkę Eugeniusz Kazimirowski: że ten z obrazu temu prawdziwemu, to sandały może pucować, taki ten prawdziwy jest piękny.Bernatkę przekonano, że się nie zna. Więc się trochę obraziła i wstąpiła do zakonu sióstr Notre Dame de Nevres, gdzie w wieku 35 lat umarła na suchoty. A potem została świętą. Jej ciało się zachowało nienaruszone.

Tkacz
Wróćmy do rzeźbiarza, profesora Fabiche’a. Napisałem Fabiche’a? Ups. Wystarczyło „Fabisia”. Bo tak nazywał się tato Józka – Karol. Lolek urodził się 4 listopada (stąd imię) 1759 roku w… Andrychowie. Zapewne był potomkiem tkaczy z Saksonii, Belgii albo ze Śląska, który osiedli tutaj po potopie szwedzkim, jako iż sam parał się tkactwem. Nie wiadomo dlaczego – a wiadomo, że jak nie wiadomo dlaczego, to znaczy, że z powodu pieniędzy, w wieku pięćdziesięciu lat wyemigrował do Francji, gdzie znalazł sobie żonę – Polkę z pochodzenia – Franciszkę Salen. A ponieważ był już, jak na owe czasy, w słusznym wieku, szybko się postarał i wkrótce na świat przyszła z tego małżeństwa dwójka dzieci: starszy Józef i młodsza Marysia.

Józik studiuje
Tata chciał, żeby Józik przejął po nim warsztat. Jednak odziedziczone po ojcu zacięcie artystyczne chłopiec postanowił spożytkować w bardziej wysublimowany sposób i został rzeźbiarzem. Studiował w Lyonie, w Rzymie podpatrywał dokonania mistrzów Renesansu. Potem sam zaczął uczyć innych, wykładając w tej Lyońskiej ASP, aż wreszcie został jej dyrektorem.Rzeźbił tylko i wyłącznie pobożnie. Nie tylko podobizny świętych, z Matką Boską na czele. Pewnego razu dostał od miasta Lyonu zlecenie na figury dziewięciu muz. Kiedy je ukończył, burmistrz stwierdził z przekąsem, że wyglądają te muzy bardzo pobożnie, co Józik potraktował jako najwyższy komplement i zarazem rekomendację, dzięki której zamówienia na rzeźby do lyońskich i okolicznych kościołów posypały się jak z rękawa.

Nad Soaną
Ciekawa historia wydarzyła się w związku z zamówieniem figury na wieżę kościoła Notre Dame de Fourvière w Lyonie. Był rok 1852. Figura miała być gotowa na urodziny Matki Bożej – 8 września. Ale Józik miał pracownię nad samą rzeką Saoną. Ta jędza wystąpiła z brzegów i zalała mu studio, opóźniając pracę. W związku z tym poświęcenie wizerunku przeniesiono na 8 grudnia – uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi. To tak, jakby Opatrzność chciała zapowiedzieć, że z kilka late będzie dobywał z marmuru kararyjskiego tę, która ma na imię Niepokalane Poczęcie.Fabiś – to nazwisko brzmiało może i ładnie, ale w Andrychowie nad Wieprzówka, a nie w Lyonie nad Rodanem i Saoną. Nikt nie wiedział, jak je wymówić. Więc Józik zmienił jego zapis na Fabisch albo Fabiche i tylko tak można go zidentyfikować.

[Na zdjęciu tytułowym: figura Madonny w Lourdes i jej twórca – zdjęcia z domen publicznych]