Jeszcze w czasach studenckich wybraliśmy się w góry. Nocleg oczywiście w namiocie. Rano Zygmunt najpierwszy że wszystkich rozsunął zamek i wyszedł na zewnątrz. Wrócił za chwilę cały mokry.
– Pada? – spytałem zdziwiony.
– Nie – odpowiedział. – Wieje.

JACEK M. PĘDZIWIATR ● STRONA AUTORSKA