Zygmunt u psychologa był. Wizyta prywatna. Musiał. Tak wyszło. Nieważne. W każdym razie kiedy wrócił, dzwonię ciekaw jak było.
– Spokojnie – mówi. – Okazuje się, że psycholog to gość, który za pieniądze zadaje takie same pytania, jak moja żona za darmo…