Kategoria: Z szuflady
Myśli złote i pozłacane.
Świąteczne marzenia
Niemal 90 lat temu Konstanty Ildefons Gałczyński śnił o dostatnich i spokojnych Świętach:
Wolno marzyć poecie,
że już lepiej na świecie,
że się wszędzie bogato
pleni obyczaj;
że dzieci, wszystkie dzieci
mają pierniki,
ojce tytoń do fajki,
matki buciki;
a różne podłe małpy
już nie biorą się za łby,
i wszędzie miasto armat
stroją muzyki.
Jest już w miarę dostatnio. A co do spokoju: miało być pięknie jak nigdy a będzie gorzko jak zawsze. Wszystkiemu winne małpy i armaty. My trochę też, ale wstyd się przyznać…
[Wykorzystałem fragment poezji K.I.G. „Festi Nativitatis Christi laudes czyli pochwała Bożego Narodzenia?”]
Oczy i powieki
W pewnym klasztorze:
– Ojcze opacie, brat Hieronim drzemał dzisiaj podczas porannych modłów! Musisz go ukarać. Widziałem to na własne oczy!
– Bracie Teofilu pamiętaj: Pan Bóg dał nam nie tylko oczy ale także powieki…
Miejcie oczy szeroko otwarte. Ale nie zapominajcie, że macie także powieki.
Dobrego tygodnia Wszystkim życzę. Spokojnego.
Rozmawialiśmy: O CZEKANIU
– Nienawidzę czekać.
– Dlaczego? Czekanie jest piękne. Przez pierwszą połowę życia czekamy na drugą. A przez całą drugą – wspominamy pierwszą. Dopóki czekasz – jesteś młody.
– No dobrze. Ale ile można czekać?
– To zależy na co. Na weekend czeka się cały tydzień. Na lato – cały rok. Na odrobinę szczęścia – całe życie.