Niedzielny obiad. Zygmunt rezygnuje z tradycyjnego rosołu. Od razu prosi o drugie danie. Bierze do ust pierwszy kęs. Żuje, żuje, żuje… – Coś łykowaty ten kotlet – wzdycha. Żona obrzuca go przeciągłym spojrzeniem znad talerza. – Zygmunt, ty maskę zdejmij…