11. tydzień zwykły – piątek

Mt 6,19-23: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza mszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność”.

Umarł bogacz. Ocknął się przy stole, jakby w jakiejś restauracji. Przejrzał leżącą na wyciągnięcie ręki.
– Tanio tu u was! – zagadnął nakrywającego białym obrusem sąsiedni stół anioła.
– Tanio. – przytaknął anioł. – Wszystko po złotówce: przystawka, i zupa i drugie danie, i deser. A cały obiad też kosztuje w sumie złotówkę. Tak dziwnie tu kalkulujemy.
– No, to będzie mi się tu u was nieźle powodziło – ucieszył się bogacz.
– Zaraz, zaraz – anioł popatrzył nań przenikliwie. – Ale chyba wiesz, że tutaj nie liczą się te pieniądze, które zgromadziłeś, ale jedynie te, które rozdałeś?
Bogacz z trwogą zaczął obmacywać kieszenie. W jednej znalazł jedyne pięćdziesiąt groszy. A przez chwilę wydawało mu się, że trafił do nieba…

W niebie rosną góry skarbów z tego, co człowiek rozdaje na ziemi. Ile tego trzeba rozdać? Żeby wystarczyło na wieczność, a więc jak najwięcej. Najbezpieczniej – po prostu wszystko. Mówi się, że piekło od nieba wcale się tak bardzo nie różni. No właśnie, może nawet wcale. I tu i tu będzie wszystko po złotówce. A piekło będzie dla tych, którzy w kieszeni już na zawsze będą mieś zaledwie pięćdziesiąt groszy. Bo więcej im było szkoda rozdać.

Postaw przy mnie, Panie, anioła z chusteczką, by ocierał mi łzy – zawsze wtedy, kiedy będzie mi żal coś dać, czymś się podzielić, coś pożyczyć.

[grafika z sieci]

11. tydzień zwykły – czwartek

Mt 6,7-15: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.

Przybyły do Sparty obcy poseł dziwił się wielce, że wokół miasta nie widać nigdzie murów obronnych.
– Przyjdź tu znów jutro, a pokaże ci nasze mury obronne – obiecał mu król.
Kiedy poseł ów zjawił się nazajutrz, władca postawił go w oknie i wskazał na zamkowe przedpole, gdzie zwartych szeregach stało dziesięć tysięcy zbrojnych mężów.
– Oto są mury obronne Sparty – powiedział król. – A każdy z nich jest jak jedna, solidna cegła…

Jezus uczy nas dzisiaj zwięzłości na modlitwie. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, byśmy uczynili z niej mur obronny. Mur obronny, a nie barykadę. A jaka to różnica? Taka, że na barykadę wrzuca się byle jak i byle co, byle było to dużo w sporej ilości. A mur buduje się solidnie, cegła po cegle.

Panie, kiedy się modlę, postaw przy mnie anioła. Niech pomoże mi kształtne słowa spajać zaprawą wiary i miłości, niech z mojej modlitwy, nawet tej najbardziej spontanicznej, czyni dar uporządkowany i miły Bogu, budowlę, nie bezładne i bezwartościowe usypisko.

Robak

Nie wiem w czym jestem lepszy od robaka.

Nie wiem nawet czy jestem chociaż tak dobry jak on.

Taki robak po prostu spełnia wolę Stwórcy. I niczego nie psuje.