Starożytni mawiali: „kto zaczął, ten już połowę zrobił”.
Ja zacząłem od starej opowieści o pasterzach, których zbudzili aniołowie, by pospieszyli do stajni w Betlejem. Każdy coś tam drapnął po drodze, żeby sprawić radość Dzieciątku. Tylko najmłodszy nie umiał niczego znaleźć na prezent. Nawet sobie lampkę oliwną zapalił, ale poszukiwania były daremne. Z tą zapaloną lampką poszedł ruszył do stajenki. Każdy się kłaniał, coś tam kładł u stóp Najświętszej Panienki, ale nie wiadomo było kto i co – z powodu ciemności. Aż do środka wszedł ten najmłodszy z lampką. Jej płomyk wypełnił stajenkę światłem. I tak, niechcący, sprawił Dzieciątku i wszystkim obecnym największą radość czyniąc podarunkiem to, co miało mu tylko pomóc znaleźć podarunek.
A Leszek na początek zauważył, że w języku polskim jest tylko jeden „początek”. Wszedłem w słowo i mówię, że jest poczęcie – to początek życia, jest też rozpoczęcie a kiedy mijają Święta i Sylwester człowiek ogarnia bałagan, który znów się zrobił i łapie się za głowę: „co ja teraz pocznę?”. Więc Leszek ciągnął dalej, że po łacinie są dwa „początki”. Pierwszy, to „principio”. Od „principio” zaczyna się Księga Rodzaju i Ewangelia Jana – „b’reszit” i „en arche” – „na początku Bóg stworzył…” i „na początku było Słowo”.
Principio, to ustalenie porządku, reguł, prawideł. Stąd mamy pryncypialne postawy czy zasady. „In principio” A drugi początek po łacinie, to „initio”. Od tego „początku” pochodzi „inicjatywa”, „inicjacja”, „inicjowanie” i „inicjator”. „Principio” powołuje do życia, a „initio” jest źródłem różnorodności. Pan Bóg stworzył świat – to było „principio”. Ale człowiek nawodnił uprawy, wytyczył drogi, wzniósł budowle, ujarzmił rzeki – to jest „initio”.
Tak, zabrnęliśmy w filozoficzne klimaty Leibniza, który pytał dlaczego bardziej jest „coś”, niż „nic”, skoro „nic” wydaje się prostsze, niż „coś”. Ale cierpliwi nasi słuchacze cierpliwie nas słuchali, nikt nie ziewnął ani nie zakaszlał. Więc na koniec odważyłem się nazwać pierwszy dzień stycznia inicjałem roku – pierwszą, świątecznie ozdobną literą, którą Pan Bóg stawia na początku wielkiej księgi pod tytułem „2024”. Resztę musimy dopisać sami. Tylko trzeba zacząć – inicjatywa jest po naszej stronie. Kiedy zacząć? Najlepszą porą, żeby zacząć jest TERAZ. A kiedy się tylko coś zacznie, to potem już pójdzie lepiej. Starożytni mawiali: „kto zaczął, ten już połowę zrobił”.
W sumie, to nawet się cieszę. Bo w kościele najczęściej mówi się o końcu: końcu życia – „memento mori!”, o końcu świata… A myśmy dziś – koniec końców – przegadali kazanie o początku. I o tym, że aby zaczął coś dobrego, nie trzeba wiele. Czasami wystarczy niewielki płomyk, który rozświetli ciemności.
[na zdjęciu: pierwszy rozdział Księgi Rodzaju – B’reszit (In principio) – zapisany w oryginale hebrajskim na jajku; w sumie wszystko zaczyna się „ab ovo” – od jajka].