DUCH ŚWIĘTY I KARUZELA NA BIELANACH

Szopka i Grób Pański – wiadomo jak przedstawić Boże Narodzenie i Wielkanoc. A co z Duchem Świętym?

🕊 Radzono sobie na różne sposoby. Na przykład: wypuszczano w kościele gołąbka, który miał oznaczać trzecią osobę boską. Ale dekoracja to była niepewna a czasem również kłopotliwa. Opowiada się anegdotę o tym, jak w jednej wioskowej parafii pleban umówił się z organistą, iż ten ukryje gołębia za pazuchą, a kiedy on w czasie kazania da znak, organista wypuści ptaka na kościół. Zapewne za mocno i za głęboką upchnął mistrz miechów i piszczałek Bogu ducha (nomen omen) winne stworzenie, które z powodu ścisku i braku powietrza padło. Kiedy więc jegomość z wysokości ambony zaintonował wezwanie „Duchu Święty przybądź, prosimy cieeę!”, organista przytomnie odśpiewał „nie ma Ducha Świętego, udusił sieeę!”.

🕊 Mniej kłopotliwe i bardzo piękne zarazem było rzucanie z chóru płatków róż, które miały symbolizować płomyki ognia, unoszące się nad uczniami w Wieczerniku. Eksperymentowano również z ogniem, paleniem małych pochodni. Ale ponieważ dla drewnianych – wówczas w większości – kościołów było to niebezpieczne, palenie Zielonoświątkowych ognisk przeniesiono na zewnątrz – do dziś takie ogniska płoną wieczorem w Beskidach.

🕊 Duch Święty ożywia. Widać to wszędzie wokół. Zazielenił się świat. Więc zielenią ozdabiano kościoły i domy. Powiewały gałązki brzozowe. A na progach wylegiwał się tatarak. Jego aromat miał odpędzać złe duchy i wszelkie nieszczęścia. Stąd Zesłanie Ducha Świętego zwano także Zielonymi Świątkami.

🕊 Ten wymiar świętowania jest niemal kalką żydowskiego święta Siedmiu Tygodni – Szawuot, jednego z trzech świąt, w ramach których Izraelici w czasach biblijnych pielgrzymowali do jerozolimskiej świątyni. Dlatego tylu ich było w dniu zesłania Ducha Świętego – przybyłych z różnych stron i każdy słyszał Ewangelię w swoim języku. Święto to obchodzone zrazu jako dożynki (w tym klimacie znacznie wcześniej niż u nas), później stało się także pamiątką nadania Mojżeszowi na górze Synaj Dekalogu a dokładniej całej Tory – najpierw podyktowanej, później zaś dopiero spisanej. Legenda mówiła, że gdy Najwyższy dawał Mojżeszowi Torę, z radości pustynna góra Synaj pokryła się zielenią. I na tę pamiątkę Żydzi zdobyli swoje domy i synagogi zielenią – u nas głównie tatarakiem – co podpatrzywszy, skutecznie przyjęliśmy i w naszej pobożności.

🕊 Zrazu Trójcę Świętą przedstawiano jako trzy postaci – jak na słynnej ikonie Rublowa. Ale podniosły się głosy, że nie sposób ująć w postaci ludzkiej Ducha Świętego. Więc w sztuce pozostał właściwie tylko znany z chrztu Jezusa w Jordanie gołąbek. Papież Urban II zakazał malowania Ducha Świętego jako człowieka, a Benedykt XVI nakazał przedstawiać go jako gołębia właśnie.

🕊 Przedstawieniu Ducha Świętego najlepiej służą – o czym mało kto pamięta – kościelne organy. Tworzą je różnej długości i kalibru piszczałki, każda wydaje głos innego tonu i barwy, mistrz klawiatury potrafi z nich dobyć sym-fonię (współ-brzmienie), każda ma jakąś rolę do spełnienia i każda realizuje się wówczas, gdy płynie przez nią powietrze. Duch – po hebrajsku Ruah, po grecku Pneuma – w każdym z tych języków znaczy „powietrze”. To on gra w piszczałkach – ludziach, którzy są powołani nie do jednakowości ale do jedności – współbrzmienia, sym-fonii.

🕊 Zielone Świątki są zielone, więc przy ich okazji – a świętowano je niegdyś w dwa kolejne dni, co jeszcze pozostało na „zgniłym Zachodzie”, u nas już nie, bo u nas mamy postęp. Przy tej okazji udawano się na tereny pozamiejskie i pozawiejskie, na majówkę. Wcześniej w miejscach zielonoświątkowych pikników układano najpierw huśtawki, a potem karuzele i całe place zabaw. W Krakowie i Warszawie szczególnie popularnym miejscem były Bielany – tereny położone pod miastem, gdzie za wysokimi murami skryte życie prowadzili mnisi reguły świętego Romualda czyli Kameduli. Od białej barwy ich habitów okolicę zwano Bielanami – Kraków i Warszawa są tu najlepszym przykładem. Zainstalowane na Zielone Świątki huśtawki i karuzele pozostawiano na cały letni sezon. I dlatego nasza bielszczanka Maria Koterbska śpiewała „Karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela”. A wszystko zaczęło się od Zielonych Świątek, które też w dawnej kulturze ludowej były oka🕊zją do zawiązania znajomości, rychło zmieniających się w narzeczeństwo i tak dalej. Mówiło się nawet niezbyt elegancko, że ktoś z kimś „kręci”. A wszystko przez tę bielańską karuzelę…