Kuźnia bez ognia jest zwykłą ruderą.
Łk 9,1-6: Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. l wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.
Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim”.
Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.
Opowieść sprzed wieków: pewien młodzieniec uznał za najodpowiedniejsze zajęcie dla siebie kowalstwo. Przystał więc do mistrza młota i kowadła, który pokazał mu, jak robić hełmy, pancerze, miecze i podkowy. Ukończywszy zaś naukę przystał do jednego księcia, który dał mu pracę, a nawet całą kuźnię z kompletem narzędzi. Pierwszego dnia swojej pracy młodzieniec stanął na środku kuźni bezradny: trzeba było rozpalić ogień w palenisku, a akurat tego zapomniał się nauczyć.
Dlaczego Jezus nakłada na uczniów podwójny obowiązek: uzdrawiania i głoszenia Królestwa? Czy samo uzdrawianie nie wystarczy? Nie, bo ludzie szybko zapominają. Samo uzdrawianie jest jak walenie żelazem w żelazo. Żeby przyniosło ono efekty, trzeba ognia. Głoszenie, to właśnie rozpalanie w ludziach żaru Miłości. Przypomnij sobie, co pisze święty Paweł: choćbym posiadł wszelką wiedzę, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. Kuźnia bez ognia jest zwykłą ruderą.