Jakby wszystkiego było mało, na koniec, wieczorem jeszcze Zygmunt do mnie zadzwonił:
– Bez przerwy słyszę jakieś polecenia. Każde kolejne jest sprzeczne z poprzednim: wstań-usiądź, przyjdź-wyjdź, mów-siedź cicho… powiedz mi, czy ja przypadkiem nie jestem opętany?
– Nie jesteś opętany, Zygmunt – mówię mu. – Jesteś żonaty.