Nareszcie

Już się bałem, że się obraził albo go co zeżarło.

Tydzień temu stanąłem w miejscu, gdzie kwitnie co roku już pod koniec sierpnia i mówię w myśli:
– Gdzie żeś jest, dziadu?
Nabrałem wody do herbacianego garnuszka i delikatnie rozchlapałem. Następnego dnia tak samo. Trzeciego dnia – zmartwychwstał.

Zimowit jesienny znów zakwitł pod moim oknem – suche lato, a więc z pomocą Boską i moją. I z powodu suchości skromnie, bo tylko w kilka kwiatów. Ale jest. Nareszcie.

Jesienny krokus żegna lato. Piękny i trujący: pół dekagramem jej nasion można zabić człowieka. Użyty w mikroskopijnej ilości poprawia pracę serca. Ale tego rodzaju eksperymenta bezpieczniej jest pozostawić medykom.

Zwierzęta zimowita omijają. Z wyjątkiem pszczół zbierających pyłek oraz wszystkożernych kóz, którym nie szkodzi. Tylko mleko po zimowicie wstrętne dają.