Niebo

Niebo zawsze słucha naszych modlitw. Raz mówi „tak”, kiedy indziej „nie”, a najczęściej „poczekaj”. I rozwiązuje problemy po swojemu.

Rozbitek, który jako jedyny ocalał z morskiej katastrofy, dotarł na bezludną wyspę. Ogarnął szałas, zagrodę, obejście. Żył i modlił się codziennie, żeby go ktoś znalazł i uratował. Minęły dwa lata. Pewnego dnia zerwała się wichura. Iskry z paleniska wzbiła na dach szałasu, który natychmiast stanął w płomieniach. W ciągu kwadransa obejście obróciło się w popiół.
– Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś?! – zaczął wygrażać w stronę nieba.
Pod wieczór do bezludnej wyspy przybiła szalupa z pięciu marynarzami ze statku przycumowanego nieopodal.
– Skąd wiedzieliście, że tu jestem? – zdziwił się rozbitek.
– Dym zobaczyliśmy z daleka – odpowiedzieli.

Niebo zawsze słucha naszych modlitw. Raz mówi „tak”, kiedy indziej „nie”, a najczęściej „poczekaj”. I rozwiązuje problemy po swojemu.