3 po 3: Marek Hłasko

Rodzice nie przynieśli a przyprowadzili go do chrztu do kościoła Zbawiciela przy Śniadeckich w Warszawie.

Miał już bowiem prawie dwa latka. Nie tylko potrafił chodzić, ale też mówić, więc włączał się w dialog z księdzem. Problem zaczął się przy pytaniu: czy wyrzekasz się złego ducha? Nie! – odpowiedział Mareczek. Stała się konsternacja. Dwulatka zabrano do zakrystii i słodkimi obietnicami nakłoniono do zmiany zdania w temacie złego ducha. To nie był jakiś satanizm czy diaboliczność, ale zapowiedź niezwykłej ciekawości świata i wszystkich spraw jego – dobrych i złych.

Marek umarł 55 lat temu. Miałem na drabinie moich literackich zainteresowań półeczkę z jego nazwiskiem a na niej dzieła wszystkie, wydane w latach 80., włącznie z „Sową córką piekarza”, która wyszła w obiegu podziemnym (poza cenzurą – kto dziś to jeszcze pamięta?).

Cytaśny jest Marek Hłasko. Z trudem – ze względu na mnogość – coś tam wybrałem. Mówi się, że serce można złamać tylko raz, a potem to już są tylko zadrapania. Ta spostrzeżenie całkiem Hłaskowe, skoro sam napisał: Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości. A oto pozostałe perełki wyszperane we wspomnieniach:

🟦 Czasami nie chodzi o to aby zmieniło się na lepsze. Najczęściej chodzi o to aby zmieniło się na cokolwiek (Sowa córka piekarza).

🟦 – Więc kiedy bywa się razem?
– Nie wiem. Może wtedy, kiedy jest się samemu. I kiedy tego drugiego człowieka już nie ma, i kiedy wiesz, że nigdy już nie wróci do ciebie. Może wtedy jesteś z nim naprawdę i na zawsze. Jeśli umiesz go pamiętać (Sowa córka piekarza).

🟦 Każde marzenie – odpowiadała mi matka – jest uczciwe. Samo słowo MARZENIE jest uczciwe. Nieuczciwe mogą być myśli, pragnienia, dążenia, lecz marzenie pozostanie czyste, nawet wtedy, kiedy inni wdepczą ci je w błoto (Pierwszy krok w chmurach).