Pomagasz naprawdę? Czy tylko udajesz?
Jest taka żydowski szmonces z czasów zaboru rosyjskiego:
Do drzwi zasobnego hurtownika drobnej konfekcji zapukał żebrak i poprosił o datek. Hurtownik dał mu całego rubla. Pół godziny później wyskoczył do pobliskiej restauracji na małą przekąskę. Tylko wszedł, a od razu zauważył żebraka, którego nędzę wsparł wcześniej rubelkiem, jak siedzi przy stoliku i opycha się jajami w majonezie.
– Ty łotrze – przyskoczył do niego. – To ja ci daję całego rubla na twoją biedę, a ty z nim przychodzisz do restauracji i majonezem się objadasz?
– Szanowny panie – żebrak podniósł na hurtownika uniżony wzrok. – Kiedy ja nie mam pieniędzy, nie mogę jeść majonezu. Kiedy mam pieniądze, nie mogę jeść majonezu. To niech mi łaskawy pan powie: kiedy ja właściwie mogę jeść majonez?
To właśnie oznacza ewangeliczna zasada „niech nie wie lewa twoja ręka co czyni prawa” (Mt 6,13): jeśli komuś coś dajesz – tak naprawdę – zrzekasz się prawa własności. To już nie jest twoje, ale jego. A jeżeli skrupulatnie śledzisz i wyliczasz, co on z tym zrobi i jak spożytkuje, i masz do niego pretensje, to znaczy, że – tak naprawdę – wcale mu tego nie dałeś. Tylko udawałeś, że dajesz. Albo okłamałeś jego i siebie.
[grafika znaleziona w sieci]