Przyszli ministranci na poranną Mszę. Bracia. Dziadek ich przywiózł.
– Dlaczego nie tata? – pytam.
– Gdzie? – drążę temat.
– W Poznaniu… – mówi jeden. Następny go poprawia:
– Nie w Poznaniu. W Łodzi.
– Jak w Łodzi, to nie jeździ tylko pływa – ucinam dyskusję, bo nigdy tej Mszy nie zaczniemy.
[Foto ssieci]