Są dwie bramy: szeroka i wąska.
Mt 7,6.12-14: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie dawajcie psom tego co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały. Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy. Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”.
– Muszę ci coś powiedzieć. Ten twój znajomy, no wiesz, o kogo chodzi…
– Zaraz, zaraz. Czy to, co chcesz mi o nim powiedzieć na pewno jest prawdą?
– Absolutnie! Mówił mi o tym przecież ten…, no wiesz…
– A czy to, co chcesz mi powiedzieć, jest dobre?
– No co ty, chyba żartujesz. Wprost przeciwnie.
– W takim razie powiedz mi jeszcze tylko, czy to, co chcesz mi powiedzieć może się na coś przydać?
– Wiesz…, hm…, raczej nie.
– W takim razie, skoro to nie jest ani pewne, ani dobre, ani pożyteczne, mam dla ciebie dobrą radę: nie zaprzątaj tym głowy ani sobie, ani mnie.
Obgadujemy kogoś. No, po prostu, nie da się inaczej – tłumaczymy się często. I dobrze. Przecież nie ma przykazania, zakazującego mówienia o innych. Jest tylko to Jezusowe wezwanie, które można nieco zmodyfikować: mów tak, jakbyś chciał, by o tobie mówiono.
Spraw, Panie, bym słowem rozmowy umiał odmalować prawdziwego anioła stróża mojego brata i siostry. Odmalować, nie zapaćkać.