Mt 6,7-15: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie Bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłucham. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.
Przybyły do Sparty obcy poseł dziwił się wielce, że wokół miasta nie widać nigdzie murów obronnych.
– Przyjdź tu znów jutro, a pokaże ci nasze mury obronne – obiecał mu król.
Kiedy poseł ów zjawił się nazajutrz, władca postawił go w oknie i wskazał na zamkowe przedpole, gdzie zwartych szeregach stało dziesięć tysięcy zbrojnych mężów.
– Oto są mury obronne Sparty – powiedział król. – A każdy z nich jest jak jedna, solidna cegła…
Jezus uczy nas dzisiaj zwięzłości na modlitwie. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, byśmy uczynili z niej mur obronny. Mur obronny, a nie barykadę. A jaka to różnica? Taka, że na barykadę wrzuca się byle jak i byle co, byle było to dużo w sporej ilości. A mur buduje się solidnie, cegła po cegle.
Panie, kiedy się modlę, postaw przy mnie anioła. Niech pomoże mi kształtne słowa spajać zaprawą wiary i miłości, niech z mojej modlitwy, nawet tej najbardziej spontanicznej, czyni dar uporządkowany i miły Bogu, budowlę, nie bezładne i bezwartościowe usypisko.