W tym miejscu Jezus umarł i zmartwychwstał. A wcześniej?
Tutaj Najwyższy wbił ostrze cyrkla, którym kreślił fundamenty ziemi. Stąd zaczerpnął garść ziemi, z której ulepił człowieka. Tutaj został pochowany Adam. Tutaj Abraham złożył w ofierze baranka, w zamian za swojego syna Izaaka. Dlatego to miejsce jest tak ważne. I przejmujące.
Na terenie Bazyliki znajduje się ostatnie pięć stacji Via Dolorosa (Drogi Krzyżowej). Zaraz na prawo od wejścia trzeba się wspiąć po stromych jak drabina schodach. Na wysokości pięciu metrów najpierw jest nasza kaplica odarcia z szat i przybicia do krzyża. W niej tylko mozaika z tą sceną i niewielki ołtarz z czarnego marmuru. Zaraz obok prawosławni mają kaplicę Golgoty. Na ścianie ogromna scena Ukrzyżowania w srebrnej oprawie. Przed nią maleńki ołtarzyk. Trzeba uklęknąć, wsunąć się pod kamienny blat i zanurzyć ramię w wąskim otworze, by dotknąć skały niegdyś okraszonej Krwią Pańską.Dokładnie pod kaplicą Ukrzyżowania jest grób Adama. Schodzi się po kolejnych schodach, by pod szybą oglądać pękniętą skałę. To dlatego w tradycji Wschodu i stóp krzyża jest skała z czeluścią, w której widać czaszkę i piszczele – szczątki Adama obmyte ze zmazy grzechu spływającą z góry Krwią Jezusa.
Po drodze do Grobu Pańskiego przystaje się przy kamieniu namaszczenia. To miejsce, na którym ułożono ciało Jezusa, by obłożyć je wonnościami i owinąć w płótna przed pogrzebem. Pielgrzymi wylewają na spoczywający na nim prostokąt czerwonego kamienia olejki, których zapach roznosi się wokoło.
Dalej – w tak zwanym Chórze Greków – jest czarny kamień, zwany „Pępkiem Świata”. To właśnie o ten kamień Najwyższy opierał cyrkiel, którym kreślił fundamenty ziemi.
Trzeci kamień wmontowano w niską kolumnę, stojącą w przedsionku Grobu Świętego, zwanym Kaplicą Anioła. To ten kamień odsunął anioł przybyły z nieba. Zrobił to już po Zmartwychwstaniu, jedynie po to, żeby Maria Magdalena, po niej także Piotr i Jan, wreszcie wszyscy inni – z nami włącznie – mogli zobaczyć, że grób jest pusty: nie ma Go tutaj, zmartwychwstał! Na tym kamieniu przysiadł anioł zmęczony swoja robotą. Palą się na nim dwie świece.
Do pieczary grobowej wchodzi się mocno schylonym. Jest tu kamienna płyta z białego marmuru, zakrywająca miejsce trzydniowego spoczynku Jezusa. W Wigilię Paschalną wchodzi tutaj prawosławny patriarcha Jerozolimy. Trzyma dwie wiązki po trzydzieści trzy cieniutkie świece każda. Podczas trwania modlitw wiernych wypełniających nakryty kopułą krąg, w środku którego stoi kaplica Grobu Świętego, znad marmurowej płyty zaczyna unosić się światło – nie płomień, ale coś w rodzaju obłoku. Patriarcha zapala od niego świece. Potem wychodzi na zewnątrz i podaje je patriarchom ormiańskiemu i koptyjskiemu, a ci przekazują je wiernym. W krótkiej chwili Bazylika wypełnia się blaskiem. To zjawisko Cudownego Ognia znane jest od IV wieku. Do dziś nie udało się go wytłumaczyć.
Za kaplicą Grobu Świętego jest kaplica Syryjska. Będąc w niej można wejść do autentycznego grobu z czasów Jezus, nie obłożonego kamiennymi płytami. Taki grób składa się z przedsionka z półkami i komoro grzebalnej. Ciało zmarłego układano na miejscu spoczynku. Po roku pozostawały zeń jedynie kości (sorry, taki mamy klimat). Zbierano je do naczyń (ossuariów), które stawiano na półkach w przedsionku grobowym. To dlatego Ewangelia mówi o tym, że Józef z Arymatei użyczył Jezusowi „grobu, w którym nikt jeszcze nie był pochowany”.
Jest jeszcze jedna kaplica, dość obszerna, zarządzana przez naszych franciszkanów. To kaplica Marii Magdaleny, upamiętniająca jej spotkanie ze Zmartwychwstałym, którego w pierwszej chwili wzięła za ogrodnika.Jeszcze dwie inne kaplice upamiętniają matkę cesarza Konstantyna – świętą Helenę – oraz znalezienie przez nią w starej, nieużywanej cysternie krzyża Pańskiego.
Bazylika Grobu Pańskiego zaskakuje swoją zewnętrzną brzydotą. Do niedawna była wręcz w stanie opłakanym. A to z tego powodu, że – jak w soczewce – skupiają się w niej skutki podziału chrześcijaństwa. W połowie XVIII wieku, kiedy Palestyna była w rękach osmańskich, sułtan wydał obowiązujący do dziś dekret, że poszczególnymi kaplicami tworzącymi bazylikę zarządzają Łacinnicy (to my), Greccy Ortodoksi, Ormianie, Syryjczycy, Koptowie i Etiopczycy. Klucze do jedynej prowadzącej do środka bramy od wieków trzyma pewna rodzina… muzułmańskich arabów. Przez wiele lat bazylika obracała się w ruinę, bo poszczególne denominacji nie umiały się porozumieć w kwestii remontu. W końcu władze państwa Izrael zagroziły najpierw, że opodatkują współwłaścicieli dość słono, a docelowo wyrzucą stamtąd wszystkich i przejmą wyłączną kontrolę nad bazyliką. To spowodowało, że poszczególne denominacje jakoś tam się dogadały. I zaczęły się remonty. Bo nic tak nie łączy jak wspólne zagrożenie.