5. tydzień wielkanocny

Minihomilie na każdy dzień.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego – poniedziałek

J 14,21-26: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”.
Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: „Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?”
W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”.


Punia się oszczeniła. Kiedy odkarmiła i odchowała swoje sobacze potomstwo, właściciel psa, któremu nie zależało na pieniądzach, umieścił anons w gazecie: oddam w dobre ręce szczenięta labradora. Minął tydzień, potem drugi. Nikt się nie zgłosił, nie zadzwonił nawet.
Właściciel Puni pomieścił więc kolejne ogłoszenie: sprzedam szczenięta labradora po tysiąc złotych sztuka! Labradory „chodzą” na psich giełdach po kilkaset złotych drożej. W ciągu dwóch dni szczenięta zostały wysprzedane.
Kto miłuje Jezusa? Nie ten, kto obwiesza się medalikami i różańcami, nie facet z rybką naklejoną na plecach samochodu, nie ktoś, kto jego imię wymawia po stokroć dziennie. Nie ten. Kto? Ten, kto zachowuje jego przykazania, kto się trudzie, kogo miłość do Jezusa coś kosztuje, któremu miłość do Jezusa nie przychodzi za łatwo.
Niech cię błogosławi anioł trudu i zniechęcenia. Niech na końcu każdego dzieła, które ci nie wyszło, każdego dnia, o którym myślisz „mogłem przeżyć go lepiej”, każdej modlitwy nie do końca pobożnej, ukoi twoje serce swoim ciepłym głosem: właśnie tak buduje się miłość do Jezusa: trudem, wysiłkiem, brakiem satysfakcji, wypełnianiem przykazań.


5. tydzień Okresu Wielkanocnego – wtorek

J 14,27-31a: Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.
Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie.
Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.


Muzeum klasyki malarstwa. Kustosz oprowadza zwiedzających. Dłużej zatrzymuje się przy wystawie obrazów, których autor specjalizował się w portretach dzieci.
– Czy wiecie państwo, że ów mistrz – geniusz jednym pociągnięciem pędzla potrafił zmienić w uśmiech twarz zapłakanego dziecka?
– Też tak potrafię, tyle że odwrotnie i nie pędzlem, ale pasem! – żachnął się jakiś tym ze środka grupy.
Słyszę o wojskowych misjach pokojowych. Z litości ich nie wyśmieję. Świat zaprowadza pokój serią z karabinu. Jezus zaś jest geniuszem pokoju. Narzędziem jego pokoju jest miłość. Czemu świat jej nie przyjmuje, choćby na obszarze zbrojnych konfliktów? Bo na każdej serii z karabinu ktoś zarabia. A na miłości Chrystusa – tu, na tym świecie – można raczej tylko stracić.
Niech błogosławi cię anioł pokoju. Niech da ci natchnienie i lekką rękę, byś jednym gestem, prostym słowem, umiał odmalować uśmiech na twarzy bliźniego.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego – środa

J 15,1-8: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami.
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.

W drzwiach kościoła spotykasz dawno niewidzianego kolegę. Nie kryjesz zdziwienia:
– Od kiedy to chodzisz do kościoła?
– Od kiedy się nawróciłem.
– Nawróciłeś się? To musisz teraz dobrze znać Jezusa – drwisz sobie z niego. – Wiesz gdzie się urodził?
– Eee, w…, nie wiem – znajomy się wstydzi.
– A wiesz, ile miał lat kiedy umarł? Jaki pierwszy cud uczynił? Od czego zaczął publiczną działalność?
– Wiem tylko, że jeszcze pół roku temu w ciągu dwóch tygodni przepijałem całą wypłatę, a przez następne dwa tygodnie podkradałem pieniądze na wódkę żonie, czasem wyniosłem coś z domu i sprzedałem. Wiem, że w pracy trzymano mnie tylko z litości, dzieci uciekały na mój widok do sąsiadów, a wierzyciele grozili mojej żonie komornikiem. Wiem o Jezusie tyle, że pół roku temu wyciągnął mnie z bagna, że dzięki niemu nie piję, spłaciłem długi, dzieci przestały się mnie bać, kupujemy z żoną samochód na raty. Chodzę do kościoła, spowiadam się, jestem na Mszy. Tyle wiem o Jezusie. I na razie to mi wystarczy.
Droga do Królestwa Bożego nie jest olimpiadą wiedzy religijnej ani kursem teologii. Dobre życie nie zależy od tego, ile się wie o Jezusa, ale od tego, na ile się w Nim trwa, ile soków czerpie się z Niego, jak latorośl z winnego krzewu. Swoje o Jezusie – owszem – trzeba wiedzieć. Ale z umiarem. Bo wiesz, kto odrywa się od Kościoła – Chrystusowej latorośli? Najczęściej ludzie dwojakiej kategorii: ci, którzy wiedzą o Jezusie za mało i ci, którzy wiedzą o Nim za dużo.
Niech błogosławi Cię anioł wytrwałości w Jezusie. Niech pozwoli ci sycić się każdą chwilą ciszy, adoracji, modlitwy, każdą komunią świętą. Nie odsłania przed tobą tyle tajemnicy Jezusa, ile trzeba – ni mniej, ni więcej.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego – czwartek

J 15,9-11: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.

Był w pewnej parafii od wielu lat stareńki proboszcz, którego kazań nikt już nie słuchał. On jednak co niedzielę wychodził na ambonę i – zdawało się, że z każdym tygodniem głośniej – wygłaszał płomienną mowę. Aż zapytał go raz przyjaciel – proboszcz z sąsiedniej parafii:
– Po co wciąż do nich mówisz, skoro cię nie słuchają?
– Wiele lat temu, kiedy biskup posłał mnie do tej parafii, przemawiałem do nich, bo myślałem, że ich zmienię. A teraz przemawiam do nich jeszcze głośniej, niż wówczas, bo się boję, żeby oni mnie nie zmienili.
Co znaczy „wytrwać w nauce Jezusa”. Długo by mówić. Ale ja sobie myślę, że najkrócej można to ująć tak: wytrwać w nauce Jezusa, to znaczy chociaż od czasu do czasu powiedzieć kazanie samemu sobie, żeby ludzie mnie nie zmienili w mojej miłości do Jezusa.
Niech cię błogosławi anioł przekonania. Niech ci pozwoli z przekonaniem przylgnąć do Jezusa i z przekonaniem wytrwać w jego nauce. Biada ci, gdybyś był chrześcijaninem bez przekonania. To już lepiej zupełnie wystygnij. Może ktoś cię poliże…


5. tydzień Okresu Wielkanocnego – piątek

J 15,12-17: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Pewien człowiek spacerując po lesie przysiadł w gąszczu, by odpocząć. Dopiero wówczas zauważył, że nieopodal, w kolejnej kępie drzew leży ciężko dysząc lis bez nóg. Pewnie stracił je wyrywając się z myśliwskich sideł. Nagle dał się słyszeć przejmujący szelest. Z zarośli wynurzył się niedźwiedź, wlokący ochłap padłej sarny. Przytargał go do lisiej kryjówki i pozwolił najeść się kalece do syta.
– O Boże, jak pięknie do uczyniłeś! Troszczysz się o beznogiego lisa, zatroszcz się i o mnie.
Z tą modlitwą na ustach człowiek wrócił do domu i położył się, daremnie jednak czekając, aż ktoś przyniesie mu coś do jedzenia. Aż zmorzony głodem zasnął. A we śnie Pan Bóg przemówił do niego:
– Wstawaj głupcze i bierz się do roboty! Twoim powołaniem jest być niedźwiedziem, a nie lisem!
Nie ma większej miłości, niż oddać życie za bliźniego. ODDAĆ! Miłość mierzy się rozmiarem tego, co się oddaje bliźniemu. Zastanawiam się tylko, co jest trudniejsze: oddać życie jeden raz, ale za to definitywnie, bezwarunkowo, jak święty Maksymilian w Auschwitz, czy też oddawać życie stopniowo, systematycznie, po kropelce, całymi latami, jak matka upośledzonego dziecka, córka ojca z Alzheimerem, żona męża alkoholika lub despoty?
Niech cię błogosławi twój Anioł Stróż, towarzysz i opiekun twojego życia. Niech chroni twoje życie przed tym co mu szkodzi, z tobą samym na czele. Niech wesprze cię, abyś uczynił ze swojego życia dobrą inwestycję, najlepszą.

5. tydzień Okresu Wielkanocnego – sobota

J 15,18-21: Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.
Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: «Sługa nie jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”.

Głupiec wspiął się na drzewo. Kiedy dołem przechodził mędrzec, cisnął mu na głowę orzech kokosowy. Mędrzec zabrał orzecha ze sobą. W domu rozłupał i posilił się zawartością jego wnętrza, a ze skorupy zrobił sobie dwie nowe miski.
Świat was znienawidzi tak jak mnie – mówi Jezus. No i dobrze. Tak powinno być. Świat ma wpisaną w swój kod genetyczny nienawiść, a chrześcijaństwo – prześladowanie. Jeżeli uczniowie Chrystusa nie są prześladowani, jeżeli opływają w przywileje – gnuśnieją, karłowacieją, chorują.
Niech cię błogosławi anioł męstwa, byś nie bał się przeciwności, które cię uszlachetniają i upodabniają do Jezusa. Niech anioł wytrwałości w cierpieniu będzie z tobą w każdym bólu i prześladowaniu. Nie lękaj się, a zobaczysz, że z tego, co spada na twoją, możesz mieć sporo korzyści, choć na pierwszy rzut oka wszystko to nie wygląda zbyt różowo.