Zażyłość

Czy wypada robić wymówki Panu Bogu?

Lata 30. ubiegłego wieku. Przed nazistowską nagonką ucieka z Berlina młody mężczyzna – dajmy na to Abram. Chce dotrzeć do Paryża. Ale najpierw zahacza o przyjaciela w Pradze. Ten namawia Abrama, by mu towarzyszył w podróży w interesach do Jerozolimy, choć ten absolutnie nie ma ochoty na wizytę na Bliskim Wschodzie. Po przyjeździe Abram przez cały dzień nie wychodzi z hotelowego pokoju. Ale wieczorem przyjaciela namawia go, wręcz przymusza, na spacer pod Ha Kotel – Ścianę Płaczu. Akurat był to dzień rocznicy zburzenia świątyni przez Rzymian 4 sierpnia 70 roku po Chrystusie. Plac przed Ścianą wypełniony był po brzegi. Uwagę Abrama przykuł starszy mężczyzna, który kiwając się energicznie głośno się modlił. Podszedł bliżej. I wtedy usłyszał, jak ten w jidysz – języku europejskich Żydów – wymyśla Panu Bogu z powodu wszystkich dawnych i obecnych nieszczęść, którymi dotyka naród wybrany przez siebie. Wracając do hotelu podejmuje decyzję: nie wraca do Pragi, nie pojedzie do Paryża. Nie ma lepszego miejsca na ojczyznę dla Żyda, jak to, gdzie można się kłócić z Panem Bogiem w jidysz – tłumaczy zdziwionemu przyjacielowi.

Słyszałem o innym Starozakonnym, który modlił się tak: Haszem, jako naród wybrany przez Ciebie doświadczyłeś nas wędrówką przez pustynię, niewolą babilońską, zburzeniem Jerozolimy, a wreszcie szoah – zagładą. Czy Ty nie mógłbyś sobie, przynajmniej na krótki czas, wybrać teraz jakieś innego narodu?

Słyszałem o Teresie z Awila, która o coś gorąco się modliła, ale Pan Bóg jej nie wysłuchał. Gdy spytała dlaczego, usłyszała od Wszechmocnego, że to dowód na to, iż traktują Teresę jak przyjaciela. Skoro tak traktujesz przyjaciół, nie dziwię się wcale, że masz ich tak niewielu – miała odparować Teresa.

Czy wypada robić wymówki Panu Bogu? Kłótnia – paradoksalnie – jest znakiem zażyłości. Kłótnia jest przeciwieństwem focha, cichych dni. Kłótnia jest sposobem – nieraz bolesnym – usuwania niezgody, drogą do porozumienia. Kłótnia jest znakiem nieobojętności. A nieobojętność jest fundamentem wiary.Marta, siostra Łazarza i Marii, mówi Jezusowi: czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie w kuchni samą? (Łk 10,38nn). To tak, jakby chciała powiedzieć: pokłóćmy się o to, co jest ważniejsze: gotowanie, czy słuchanie Mistrza? Bądź nieobojętny. Nawet gdybyś się miał ze mną pokłócić. W ten sposób buduje się zażyłość. Tak zaczyna się wiara…

W Dniu Judaizmu – a ten przeżywamy w Kościele właśnie dzisiaj, w przededniu Tygodnia Ekumenicznego – warto podnieść kwestię nieobojętności. I od starego człowieka, który pod Ścianą Płaczu wymyśla Najwyższemu w jidysz, nauczyć się zażyłości z Wszechmocnym.

[Foto: przy Ścianie Płaczu]