Ulubiona litera

Masz taką? Inicjał twojego nazwiska albo imienia kogoś ci drogiego? Ulubioną literą – dajmy na to – pitagorejczyków był ypsilon.

Duży ypsilon wygląda jak nasze „Y”, mały – podobny jest do naszego „u”. Podobno ypsilon czytano najpierw jako „u”, a następnie jako „y”. Mały nas nie interesuje, w przeciwieństwie do dużego.

W dużym ypsilonie, oglądanym z dołu do góry, od stóp do głów, pitagorejczycy widzieli obraz życia człowieka: zrazu prostego i beztroskiego, które wraz z dorosłością stawia nas przed koniecznością dokonania wyboru. Rozchodzące się w różne strony ramiona ypsilonu były obrazem dwóch dróg – możliwości postępowania, w myśl zasady: zawsze jest jakiś wybór.

Tu pojawia się problem: jaki właściwie jest człowiek – dobry czy zły? Część myślicieli odpowiadała, że trochę taki i trochę taki. W tradycji judaizmu jest mowa o dwóch naturach człowieka: dobrej „jacer ha-tow” i złej „jacer ha-ara”. Freud pisał, że człowieka w jedną stronę ciągnie Eros – anioł miłości i życia – a w drugą Thanatos – anioł śmierci i zła i człowiek cierpi rozdarcie. Polemizował z nim Erich Fromm, utrzymujący, że człowiek jest ze swej natury dobry, choć zdarza mu się dokonywać złe wybory – bo zawsze jest jakiś wybór.

Teorię Fromma i mechanizm pitagorejskiego ypsilona zdaje się potwierdzać Ewangelia. Jezus nie wkłada ludzi w szufladki: gości zarówno u Szymona faryzeusza jak i Zacheusza – celnika. Pozwala się niańczyć swej niepokalanej Matce i obmywać stopy kobiecie, która słynie z raczej niezbyt ciężkich obyczajów. Uprzywilejowanemu Piotrowi mówi „zejdź mi z oczu, szatanie”, łotrowi na krzyżu obok obiecuje „dziś będziesz ze mną w raju”. O ypsilonie – o tym, że zawsze jest jakiś wybór – mówi wspominając dwie bramy i dwie drogi: wąską i trudną wiodącą do zbawienia oraz szeroką i wygodną, która prowadzi na zatracenie.

Kiedy pod koniec Ewangelii św. Łukasza Jezus zapowiada zburzenie Jerozolimy oraz całą masę kataklizmów, klęsk i masakr, przewidując panikę i drżenie jedynych, innym mówi „podnieście głowy i nabierzcie ducha”. O Auschwitz mówi się, że to miejsce nienawiści i śmierci było przestrzenią, w której wierzący tracili wiarę, a niewierzący znajdowali Boga. Podobną roszadę postaw można było obserwować podczas niedawnej pandemii: są tacy, którzy zatrzymani w domu, doświadczeni przedwczesną śmiercią kogoś z bliskich, stracili wiarę – i są tacy, którzy w myśl zasady „jak trwoga, to do Boga” – spobożnieli.

Grecki ypsilon jest odpowiednikiem fenickiego „waw” i tak samo wygląda. Dla alfabetu łacińskiego ypsilon stał się ojcem liter U, V, W i Y.

Na grecki ypsilonie wzorowany jest krzyż widlasty. Najpopularniejszy jest w Niemczech, ale pojawia się też na terenach Śląska i Moraw. Zwano go Gabelkreuz (krzyż widłowy albo widelcowy) lub Pestkreuz – krzyż morowy, a to z tego powodu, że postać ukrzyżowanego na nim Jezusa przedstawiano nie tylko z ranami po biczowaniu i drodze krzyżowej, ale także z guzami i wrzodami – jako objawami nieszczących dawne społeczności chorób epidemicznych.

Edward Stachura napisał poemat „Kropka nad ypsilonem”, a Włosi chyba do chwili obecnej produkują w Tychach bodaj ostatni jeszcze modle Lancii – Ypsilon, który w całym nakładzie wywożą z Polski i sprzedają jedynie u siebie.