Kamień młyński

Czy na biegunie znajdzie się jakiś leżak?

Raczej biegun na leżaku. A to pytanie bierze się wprost z Ewangelii (Łk 17,1nn), gdy Jezus mówi: „biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze”.

W oryginale jest mowa o oślim kamieniu, co czasem tłumaczy się też jako ośle żarna.

W czasach biblijnych używano domowych młynków – kamiennych żaren – dwóch krągłych kamieni, między które sypało się ziarna jęczmienia albo pszenicy. Dolny, nieruchomy kamień o gładkiej powierzchni, to leżak. Górny, obracany wysiłkiem ludzkich rąk, z wyżłobionymi nacięciami, to biegun – bo jest w ruchu.

Do mielenia na większą skalę, jak również do tłoczenia – na przykład oliwy – używano znacznie większych kamieni. W takim przypadku biegun był wydrążony w środku. W otworze montowano belkę – część konstrukcji kieratu, który umożliwiał zaprzągnięcie do roboty osiołka. Ten, chodząc w kółko – toczył biegun po leżaku. I tak to się kręciło.

Wydrążony w środku biegun – kamień młyński z oślich żaren – teoretycznie można było założyć „wokół szyi”, nakładając go niczym gorset ortopedyczny. A gdyby kogoś z biegunem na szyi wyekspediować w morze, to gość jest bez szans. Bo biegun swoje ważył.

Ale dlaczego akurat w morze? Bo Izraelici za punkt honoru mieli sobie pochówek w ziemi. W morzu żył Lewiatan – wodne wcielenie złego ducha. W morzu nie ma grobu, jest tylko bezkształtna, nieprzenikniona otchłań. Śmierć w morzu była tożsama z przekleństwem.

Dlatego Izraelici nigdy nie interesowali się zanadto żeglugą. Jeżeli już pływali, to powoli i wzdłuż brzegu. Jezioro Galilejskie na wyrost nazywali morzem (a to troche większa kałuża jest – 10 na 20 kilometrów), a gdy tutaj zerwał się mocniejszy wiatr, mieli pelno w gaciach (np. Mt 8,24nn). Ale przeciwko nicnierobieniu na leżaku zapewne nic nie mieli. Byle nie na biegunie.

W obrazie kamienia – bieguna wokół szyi – użytym przez Jezusa, jest jakiś ładunek groteski. Myślę, że słuchacze mogli się uśmiechnąć – tak samo, jak wówczas, gdy Jezus mówił o belce w oku albo o wielbłądzie przeciskającym się przez ucho igielne. To wyśmienity sposób dotarcia do wyobraźni słuchaczy, poruszenia umysłu i zapadnięcia w pamięć.