Moje Madonny: Z „Gołąbkiem”

Ten wizerunek jest intrygujący. Są w nim elementy, które fascynują i które mnie irytują. I nie ma na nim żadnego gołąbka.

Obraz znany jest od 40 lat, ale szczególną popularność zyskał w ostatnich miesiącach, jako znak trwającego w Kościele synodu.

Skąd się wziął?
Nie ma zupełnej jasności co do jego powstania. Część źródeł podaje, że obraz został namalowany w klasztorze trapistów Tibhirine w Algierii na początku lat 80. To tutaj w połowie lat 90 porwano i zamordowano 7 zakonników. Miała się tej zbrodni dopuścić partyzantka islamska, choć niektórzy szepczą, że zrobiły to tajne służby algierskie, żeby tę partyzantkę zdyskredytować na arenie międzynarodowej.
Inne źródła przypisują powstanie wizerunku siostrom karmelitankom w Szczecinie, których pracownia ikonopisania słynną jest. Być może siostry podjęły i przeszczepiły na grunt rodzimy temat plastyczny, który ujrzał światło w algierskim klasztorze. Bo temat jest zaiste oryginalny.

Verrocchio i Leonardo da Vinci: Chrzest Jezusa. Z gołąbkiem.

Czy to jest ikona?
Mówi się, że to ikona, chociaż nie ma odpowiednika w klasycznych ikonach, a jedynie pewne do nich podobieństwa. Na przykład długi nos i długa szyja – tak przedstawia się w ikonach świętych, jako ludzi, którzy żyją tchnieniem Ducha, oddychają Nim. Wąskie usta – oznaczają rozwagę, mądrość i umiar wypowiedzi. Skłon głowy – jest sygnałem pokory i posłuszeństwa oraz czci wobec Najwyższego. Dłonie skrzyżowane na piersi – to jeden z gestów modlitwy a jednocześnie przyjęcia słowa Boga i zgody z Jego wolą. Bardzo często, nawet w malarstwie zachodni, tak się pokazuje Maryję w scenie Zwiastowania. Tak ukazuje Maryję obraz Ostrobramski, na styku kultur chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu.

Świat kolorów
Klasyczny jest także dobór kolorów. Suknia Maryi, widziana tylko w niewielkich fragmentach dekoltu i rękawów, jest purpurowa: to znak godności królewskiej Chrystusa, który niczym sztuka zdobionego najdroższym barwnikiem jedwabiu na warsztacie tkackim tworzy się w łonie Dziewicy. Dziewiczość Maryi podkreśla biały czepiec oraz trzy gwiazdki – na ramionach i czole – to w ikonach kanonicznych oznaka dziewictwa Bogarodzicielki przed, podczas i po Narodzeniu Jezusa. Błękitny płaszcz okrywający Madonnę jest znakiem Chwały, Bożej Obecności, Szekiny w życiu Dziewicy z Nazaretu.
Karnacja twarzy Maryi jest ciemna. Jak żony Mojżesza, jak bohaterki Pieśni nad Pieśniami. Ciemna karnacja podkreśla człowieczeństwo, pochodzące z prochu ziemi.

Grão Vasco: Zesłanie Ducha Świętego: jest ogień.

Oczy – czyli: co mnie irytuje?
Denerwują mnie oczy. Są za duże, na niektórych reprodukcjach jakby podmalowane, wzmocnione kredką czy tuszem. Bardziej nadają się na mangę niż na ikonę. Ale najbardziej irytuje mnie to, że skierowane są nie wiadomo gdzie. Porównajcie sobie z naszymi Madonnami, która patrzą na patrzącego, żeby przykuć jego uwagę. Czasem kierują się ku niebu. Może jeszcze w dół, żeby pomnożyć efekt pokory. A tutaj mam wrażenie, że Matka Boska unika kontaktu wzrokowego. Chyba, że czegoś nie rozumiem.
Sytuacji nie poprawia specjalnie linia brwi. Niektórzy dopatrują się w ich kształcie, w połączeniu z owalem twarzy, kształtu serca. Tylko po co komu serce w tym miejscu, to jest na twarzy?

Kształt zoomorficzny
Palce są długie. Jak w prawdziwych ikonach. Palce kojarzone są z Jutrzenką, pierwszym blaskiem na niebie, który zapowiada wschód Słońca. Maryja jest Jutrzenką, Słońcem – Jezus. To piękna symbolika. Ale jeszcze piękniejsza jest symbolika tego, co Maryja tymi palcami trzyma.
Fachowcy od sztuki w ogóle powiedzieliby, że to białe, to „kształt zoomorficzny przypominający ptaka z rozpostartymi skrzydłami”. Przeciętni widzowie mówią, że to gołąbek. Ludzie, czy wy widzieliście kiedykolwiek gołębia? Czy to, co trzyma w dłoniach Maryja, ma pióra, oczy, dziób, pazurki? To nie jest gołąbek. To jest zarys kształtu gołębia. Tak wygląda cień gołębia. A dlaczego jest biały? Bo to nie jest zwykły gołąb, ale symbol Ducha Świętego, boskiej osoby.

Anonim z XVI wieku: Pięćdziesiątnica.

Widziałem… gołębia cień
Dlatego mówi się, że to ikona „Pneumatofory”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „Nosicielki Ducha”. „Pneuma”, to „duch”, „powiew” albo „powietrze”. „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię” – mówi do Maryi anioł w scenie Zwiastowania. „Osłoni Cię” dokładnie można przetłumaczyć z oryginału, jako „okryje Cię cieniem”. A więc jest to obraz Dziewicy w cieniu Ducha, osłoniętej Jego cieniem. Nie żaden gołąbek. Ten cień gołąbka przypomina Ducha Świętego, którego dziełem jest Niepokalane Poczęcie Maryi, następnie Dziewicze Poczęcie Jezusa wreszcie Zrodzenie Kościoła w Wieczerniku Pięćdziesiątnicy. Tak tę prawdę ujął Maksymilian Kolbe w swoim niedokończonym podręczniku mariologii. O Duchu Świętym w życiu Maryi zrobił notatkę 17 lutego 1941 roku. Kilka godzin później został aresztowany przez gestapo i osadzony na warszawskim Pawiaku. Stamtąd pod koniec maja przewieziono go do Auschwitz, gdzie oddał życie za bliźniego.

Dlaczego gołąb?
Cień ptaszka mocno przemawia do wyobraźni widza i nie pozostawia wątpliwości o Kogo chodzi. Ale ściślej rzecz biorąc Duch Święty w postaci gołębicy nie miał nic wspólnego z Maryją i Zwiastowaniem. W każdym razie w Ewangelii w tym miejscu i zdarzeniu nie występuje. Pojawia się jako gołąb tylko raz, przy chrzcie Jezusa. W Wieczerniku Pięćdziesiątnicy obecność Ducha Świętego objawia się powiewem o językami ognia. Ponieważ Ducha Świętego przedstawiano w sztuce sakralnej niemal wyłącznie jako gołąbka, także w scenie w Wieczerniku Pięćdziesiątnicy, onegdaj ukazało się nawet jakieś rozporządzenie papieskie, które ograniczało wizerunek gołąbka do Chrztu Pańskiego. Dziś nikt o tym nie pamięta, więc spokojnie udaje się pogodzić ogień z gołąbkiem, a nawet traktować je zamiennie.