Pankracy

Rzecz o świętym chłopcu, przymrozkach, budce telefonicznej i Beatlesach.

Po grecku to imię – Pankratos – oznacza wszechmogącego, tego, który wszystko może. „Pankracym” nazywa się więc w chrześcijaństwie wschodnim samego Chrystusa. Takie imię wybrali także Cyriada i Kleonias dla swojego synka, który urodził się pod koniec III wieku w Synnadzie – dziś jest to obszar środkowej Turcji. Cyriada zmarła niebawem wskutek komplikacji porodowych. A Kleonias sześć lat po urodzeniu syna, kiedy wydało się, że jest chrześcijaninem, a cesarz Dioklecjan wpadł akurat na pomysł, aby takich eliminować ze świata żywych. Pankracym i sporym majątkiem, który odziedziczył chłopiec zaopiekował się wówczas wujek. Panowie przenieśli się do stolicy cesarstwa. Minęło z pięć lat, kiedy obaj zostali aresztowani z powodu wyznawanej wiary. Ponieważ odmówili stanowczo złożenia ofiar bogom, skazano ich na śmierć. Pankracy, wówczas najwyżej czternastolatek, został ścięty mieczem na arenie cyrkowej. Jego ciało rzucono psom na pożarcie. Ale jacyś dobrzy ludzie potajemnie wykradli szczątki i urządzili cichy pogrzeb w katakumbach. W VI wieku w tym miejscu zbudowano Bazylikę św. Pankracego za Murami (bo cmentarze wówczas urządzano poza murami miasta).

Stary kościół św. Pankracego w Londynie.

Nie do końca wiadomo czemu Pankracy zawdzięcza taką popularność, iż jego relikwie rozeszły się po całej Europie. Są nawet w Katedrze na Wawelu. Rzymscy legioniści przywieźli je także na Wyspy Brytyjskie. Za najstarsze miejsce kultu, najstarszą świątynię tutaj uchodzi dziś kościół św. Pankracego w Londynie (St. Pancras). To stary kościół, bo jest jeszcze nowy, niecały kilometr dalej.

Wnętrze starego kościoła św. Pankracego.

W tej okolicy wszystko jest Świętego Pankracego: dzielnica, ulica, kościół, puby, hotele i jeden z najbardziej okazałych dworców kolejowych z 15 peronami. Odjeżdżają z nich pociągi na Kontynent, do Paryża i dalej, bo to akurat stacja międzynarodowa.

Grobowiec Soanów na cmentarzu przy starym kościele Pankracego.

Przy kościele St. Pancras jest stary cmentarz. A na nim można znaleźć pierwowzór słynnej londyńskiej budki telefonicznej. To grobowiec rodziny Soanów. Sir John Soan był architektem. Zaprojektował okazałe mauzoleum dla przedwcześnie zmarłej żony. To ono właśnie – charakterystyczny, wypukły daszek osadzony na czterech kolumnach – zainspirował Gilesa Gilberta Scotta, projektującego na początku lat 20. ubiegłego wieku „Brytyjską Budkę Telefoniczną”. Piszę to z dużych liter, bo tele-budki nabrały charakteru ikonicznego. Z biegiem czasu zaczęto je traktować jako jego z najwznioślejszych osiągnięć wyspiarskiego designu, coś w rodzaju brytyjskiej marki, symbolu, a w połowie lat 80. wpisano na listę obiektów dziedzictwa narodowego UK. Budki na ulicach Londynu stoją do dziś. Bez telefonów – każdy ma swój przy sobie. Wykorzystuje się je jako punkty wymiany książek, stacje ładowania telefonów albo umieszcza się w nich defibrylatory. A – przypomnę – zaczęło się od Pankracego i cmentarza przy jego kościele.

Zestawienie grobowca Soanów i brytyjskich budek telefonicznych (w ciągu stu lat pojawiło się chyba osiem wersji – budek, bo grobowiec wciąż ten sam).

Stary kościół St. Pancras zasłynął także tym, że w 1968 roku sesję zdjęciową urządzili sobie przy nim Beatlesi. Podobno trafili tutaj szukając spokojnego miejsca, z dala od tłumu fanów. Widziałem zdjęcia tylko z obejścia świątyni. Nie wiem, czy weszli do środka. Nie zdziwiłbym się zbytnio, gdyby tego nie zrobili. Dwa lata wcześniej John Lennon mówił: „Chrześcijaństwo przeminie. Wykruszy się i zniknie. Nie trzeba się o to spierać, mam rację i czas to potwierdzi. Jesteśmy teraz popularniejsi niż Jezus. Nie wiem, co się skończy pierwsze, rock and roll czy chrześcijaństwo”. Tak, że ten… Nic więcej o tym nie napiszę. Są sprawy, sytuacje i opinie, których nie warto komentować. A brak reakcji na nie jest czasami jedyną słuszną reakcją.

Znalezione w sieci zdjęcia The Beatles sprzed St. Pancras Church.

Pankracy otwiera listę naszych zimnych ogrodników. Sam osobiście nie ma zapewne nic wspólnego z faktem majowych przymrozków, które bywają zmorą rodzimych ogrodników i sadowników. Po prostu: taki mam klimat. W latach 1880-1980 na Uniwersytecie Jagiellońskim prowadzono długofalowe badania, które potwierdziły, że – średnio licząc – co trzy lata w drugiej dekadzie maja zdarzają się nocne przymrozki, które mogą zrujnować niejedną uprawę. Ową termiczną przypadłość inauguruje wspominany 10 maja święty rolnik Izydor: „Na świętego Izydora często bywa chłodna pora”. Po drodze są Pankracy, Serwacy i Bonifacy. A czarną listę schładzaczy zamyka św. Zofia. A „od świętej Zosi żytko się kłosi” przymrozkom na pohybel.

Wizerunki Pankracego – od lewej: z Portugalii, Niemiec, Niderlandów i z Moraw (Vranov koło Znojmo).