Bartek

Gdym pacholęciem będąc bawił się chlebem, odrywając skórkę od reszty kromki, babcia nieboszczka groziła palcem: Nie rób Bartka z chleba!

😇 – Bartek! – wołali na niego koledzy apostołowie, choć na pierwsze miał Natanael. Nic sobie z tego nie robił. Podreptał do Armenii, stanął przed posągiem bóstwa w największej świątyni i rozkazał diabłu, który w nim mieszkał, żeby wyrzekł imię prawdziwego Boga. A gdy ten powiedział – Jezus! – posąg legł w gruzach. I wszystkie figurki bożków w całym kraju też. Król Armenii, widząc to, natychmiast dał się ochrzcić. Zaś brat królewski trzymał stronę pogańskich kapłanów, którzy z zemsty pojmali Bartka, ukrzyżowali głową w dół, a następnie z pomocą ostrego noża odarli go ze skóry.

😇 Jakaś litościwa kobiecina miejsca po zdartej skórze masłem smarowała, żeby Bartka mniej bolało. Więc i nasze prababki na świętego Bartłomieja masło ubijały, żeby nim pomazać oparzenia i rany wszelakie.

😇 W tym czasie pradziadkowie zaczynali jesienne zasiewy. I szyszki chmielowe zbierali: piwko będzie się warzyć. A prababki masło utłukszy, ogórki zrywały ostatnie. Po potem gnojem tracą. Kiedy dzieciska pytały dlaczego, tłumaczyły, że Bartek w ogórki narobił…

😇 Narobił, nie narobił – na świętego Bartka ostatni raz zażywano kąpieli. Bo potem woda już za zimna. Ale kto się w tym dniu okąpał w rzece lub w strumieniu, temu największy chłód zimowy szkody żadnej nie zrobił.

😇 Bartka zwierz leśny nie lubi. Bo na świętego Bartłomieja otwiera się knieja. Charty w kniei harcują. Jeleń przez nimi ucieka. I zając. Kto żyw w lesie spokoju nie zazna. A jaskółki, niczym żaby, w wodę skaczą. W niej prześpią zimę. Na święty Wojciech sie obudzą, ale tylko tegoroczne dzieci. Ich rodzice już nie. Wszystko przemija.

😇 Pada dziś od rana. Zima będzie ostra. Bo gdy Bartek pogodzę psuje, rychłe śniegi gotuje. I gdy na Bartka liść z drzewa opada, prędko zima bywa rada…Wszystkim Bartkom – imieninowe serdeczności.